Tylko 0,5 proc. swojego wynagrodzenia będą mogli odprowadzać na pracownicze plany kapitałowe (PPK) pracownicy, których zarobki nie przekraczają 120 proc. minimalnej pensji. W dzisiejszych realiach dotyczyłoby to osób o zarobkach do 2520 zł. Reszta odłoży 2 proc. Wcześniej projekt ustawy zakładał ulgowe traktowanie tylko pracowników z pensją do wysokości minimalnej (obecnie 2,1 tys. zł). To duża zmiana jakościowa.

Reklama

Jak wynika z danych GUS, w 2016 r. 1,4 mln pracowników zarabiało najniższą krajową. Tymczasem według proponowanych zmian ulga na PPK może dotyczyć nawet blisko 40 proc. spośród 11 mln pracujących. Skłaniałbym się do opinii, że może to być 3,5 mln pracowników, czyli około jednej trzeciej tych, do których jest skierowany program - mówi DGP Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, który jest jednym z autorów projektu.

Liczba osób, które mogą skorzystać z pomniejszonej składki, rośnie więc o blisko 150 proc. Korekta została dokonana pod wpływem opinii związków zawodowych. Jednak już podczas konsultacji projektu pojawiały się - również w rządzie - głosy, że pracowników z niskimi dochodami nie będzie stać
na opłacanie składek i będą oni występować z PPK. Ci, którzy codziennie wybierają, czy kupić dziecku mleko, czy buty, nie mogą podlegać takiej presji. Trzeba osłaniać tych z najniższymi wynagrodzeniami - mówi Henryk Nakonieczny z Solidarności.

Bez względu na to, czy pracownik będzie korzystał z ulgowej taryfy, czy nie, pracodawca dorzuci na jego konto w PPK równowartość przynajmniej 1,5 proc. wynagrodzenia. Prezes Borys oczekuje, że dzięki obniżeniu składki najsłabiej zarabiający pozostaną w programie. System ma się zrobić bardziej powszechny także dla osób o niższych dochodach. Dziś nie wiemy, jak się one zachowają. Czy do niego wejdą, czy nie - mówi Borys. Aleksandra Wiktorow, rzecznik finansowy i była prezes ZUS, pozostaje sceptyczna. PPK to system dla bogatych. Jak ktoś ma 5 tys. zł na rękę, to odłoży te 300 zł. A jak ma 3 tys., to się zastanowi - mówi.

Reklama

Prezes Borys zastrzega, że po dwóch latach działania cały mechanizm ma podlegać ocenie i ewentualnym korektom.

CZYTAJ WIĘCEJ W JUTRZEJSZYM WYDANIU DGP