Autorzy przeglądu emerytalnego postanowili zastanowić się, na ile jest możliwe ujednolicenie systemów emerytalnych w Polsce. Stąd opisane na pierwszej stronie propozycje korekt w emeryturach mundurowych łącznie z wyodrębnieniem stanowisk dającym do nich uprawnienia. Kłopot z wprowadzeniem wytycznych z przeglądu w życie polega na tym, że wiele osób służących w policji lub wojsku zaczyna od służby na stanowiskach liniowych, a potem kończy je na dowódczych czy w mundurowej biurokracji. Wtedy o tym, czy takiej osobie należy się świadczenie mundurowe, decydowałoby to, czy kończy ona służbę na stanowisku, któremu przysługuje emerytura mundurowa. Jeśli nie, to nie.

Na linii frontu

Jak wyglądałby taki podział w szczegółach, trudno powiedzieć, to na razie wstępna rekomendacja, by przeprowadzić przegląd funkcji i stanowisk w służbach mundurowych i podzielić je na te dające uprawnienia i inne. Argumentem za wprowadzeniem tego rozwiązania jest równe traktowanie wszystkich ubezpieczonych. Chodzi o to, by ustawowy wiek emerytalny obejmował jak najszersze grono osób. – Dlaczego mundurowy emeryt może pobierać emeryturę i pracować w wieku 40 lat, podczas gdy ubezpieczony w ZUS może liczyć na świadczenie dopiero kilkanaście lat później – argumentują autorzy przeglądu. Dziś mundurowi to obok górników i rolników (dla których taka możliwość ma działać do końca 2017 r.) jedna z tych grup, które prawo do świadczenia mogą nabyć wcześniej niż większość ubezpieczonych.
Drugim argumentem za zmianą są oszczędności w finansach publicznych. Emerytury mundurowe są średnio ponad dwa razy wyższe od przeciętnej emerytury z ZUS. Tak zwane świadczenia z zabezpieczenia emerytalnego dla byłych żołnierzy zawodowych mają w przyszłym roku kosztować 6,6 mld zł, niewiele więcej niż w tym roku (6,5 mld zł). Dodatkowe 8,5 mld zł to emerytury dla byłych policjantów i funkcjonariuszy innych służb zarządzanych przez MSW. Obie rekomendacje pozwoliłyby stopniowo zmniejszyć te wydatki. W ramach przeglądu rozważano nawet włączenie emerytur mundurowych do systemu powszechnego. Ale wymagałoby to ubruttowienia pensji żołnierzy i policjantów, czyli składkę od wysokości ich obecnych uposażeń musiałby zapłacić budżet, co znacząco zwiększyłoby wydatki. Taki postulat spotkałby się też z bardzo silnym oporem ze strony żołnierzy, policjantów czy innych uprawnionych. Nawet po zmianach w systemie po 2013 r. emerytura mundurowa to co najmniej 60 proc. podstawy, czyli średniego uposażenia z 10 wybranych lat, górny pułap to 75 proc. podstawy. To wskaźniki nie do osiągnięcia w systemie powszechnym, gdzie według prognoz za kilkanaście lat stopa zastąpienia będzie wynosiła około 40 proc.
Reklama
Reklama
Ale nawet takie pomysły ograniczonych zmian mogą się spotkać z oporem. – Policjant, gdy przychodzi do służby, ma kryteria dotyczące wymagań. Wie też, co dostaje w zamian. Gdyby się zmieniało reguły gry, to byłoby to nieuczciwe – mówi Sylwester Stelmasiak, wiceprzewodniczący NSZZ Policjantów, choć zastrzega, że związek skomentuje sprawę, jeśli będzie konkretny projekt. Za to zdaniem ekspertów przydałyby się bardziej radykalne kroki. – Każda zmiana w kierunku zmniejszenia obciążenia budżetu kosztami systemu emerytalnego jest dobra. Bo nawet bez obniżenia wieku i wzrostu minimalnego świadczenia ciężar ten będzie z roku na rok się zwiększał z powodów demograficznych – mówi Marta Petka-Zagajewska, ekonomistka Raiffeisen Polbanku.

KRUS nie dla każdego

Na celownik ekspertów przeprowadzających przegląd trafiły też emerytury rolnicze. I w tym przypadku nie będzie rekomendacji w sprawie likwidacji odrębnego systemu, ale jest propozycja znaczącej korekty. Chodzi o osoby, które mają gospodarstwo o areale do jednego hektara, obecnie jest ich 220 tys. Zdaniem ekspertów ZUS te osoby i tak nie utrzymują się z rolnictwa, bo mają za małe gospodarstwa. Często prowadzą agroturystykę lub żyją z innych zajęć, a ubezpieczenie w KRUS jest sposobem na zmniejszenie obciążeń. Dlatego w przeglądzie może pojawić się postulat, by zostały włączone do ZUS. – Rynek zmienił się na tyle, że z pracą są coraz mniejsze problemy, a ubezpieczenie w KRUS to dla nich często optymalizacja – zauważa osoba znająca wyniki prac nad przeglądem. I w tym przypadku intencja możliwych zmian to oszczędności w finansach publicznych. Fundusz Emerytalno-Rentowy zarządzany przez KRUS będzie kosztował budżet w 2017 r. ponad 17,5 mld zł. W odróżnieniu od FUS w jego przypadku dotacja z państwowej kasy to większość przychodów – ze składek FER uzyskać ma około 1,4 mld zł. A świadczenia na rzecz ludności – emerytury i renty – mają go kosztować 18,4 mld zł. Tyle że przeciętna rolnicza emerytura razem z dodatkami jest dwa razy niższa niż w ZUS i wynosi nieco ponad 1 tys. zł.

Stan spoczynku bez zmian

Jedyną grupą, której nie będą dotyczyły istotne rekomendacje, są sędziowie i prokuratorzy, choć też myślano o tym, by włączyć ich do ZUS. Efektem tego byłby znaczący spadek ich wynagrodzeń na emeryturze, bowiem dziś formalnie nie przechodzą na emeryturę, a w stan spoczynku, i pobierają dotychczasowe uposażenia, choć bez dodatków funkcyjnych. Ale ZUS ma ekspertyzy prawne wykazujące, że z powodu konstytucyjnych gwarancji dla sądownictwa ewentualne zmiany w materialnej pozycji sędziów po przejściu na emeryturę nie mogłyby być istotne, dlatego nie ma sensu ich wprowadzać. Choć prokuratorzy nie mają tak mocnych gwarancji prawnych jak sędziowie, to system wynagradzania podobny i eksperci uznali, że nie ma o co kruszyć kopii. Ostateczną wersję rekomendacji poznamy w ciągu kilku tygodni. Ma ją przygotować specjalny zespół składający się z urzędników ministerstw i ZUS.