Resorty pracy i finansów spierają się o to, ile czasu ma mieć ubezpieczony na podjęcie decyzji, czy po emerytalnych zmianach znajdzie się w ZUS, czy OFE. Jacek Rostowski obstaje przy trzech miesiącach. Resort pracy mówi o dwóch latach. Ministerstwo Finansów zakłada, że ustawa będzie uchwalona na przełomie roku i wejdzie w życie 31 marca. Polacy decydowaliby zatem do lipca.
Rostowski argumentuje, że dyskusja na temat zmian już się toczy i ten czas należy zaliczyć na konto wyboru. Trzymiesięczny termin jest krytykowany przez sejmową opozycję. Znalazł się także na celowniku ekonomistów i prawników skupionych w Komitecie Obywatelskim do spraw Bezpieczeństwa Emerytalnego.
Tyle czasu na decyzję, gdy konsekwencją jej niepodjęcia jest trafienie do ZUS, to skandalicznie mało - mówi Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych. Teraz okazuje się, że także zdaniem resortu pracy to zbyt krótki czas i najlepiej, by wydłużyć go do 24 miesięcy. Ludzie powinni mieć więcej czasu na zastanowienie - usłyszeliśmy w ministerstwie.
Reklama
Obie propozycje mają poważne konsekwencje finansowe. Według propozycji resortu finansów w pierwszej połowie roku do OFE przepłynie składka w pełnej wysokości (ok. 6 mld zł), ale od lipca zostanie już zmniejszona proporcjonalnie do liczby osób, które trafią do ZUS. I o tyle mniejsza będzie budżetowa dotacja do ZUS. Ten ruch polepszy sytuację finansów publicznych, a zmniejszy strumień środków inwestowanych przez OFE. Propozycja resortu pracy jest korzystniejsza dla wybierających, ale także bardziej radykalna finansowo.
Reklama
Zakłada bowiem, że dopóki dana osoba nie zadeklaruje, że chce być nadal w OFE, jej składka pozostanie w ZUS. To oznacza, że przez pierwsze miesiące działania ustawy, czyli od kwietnia 2014 r., strumień pieniędzy kierowanych z ZUS do OFE może radykalnie się zmniejszyć. Zacznie wzrastać stopniowo w miarę napływania deklaracji od osób chcących pozostać w OFE. Z tego punktu widzenia może się okazać propozycją korzystną także dla resortu finansów. Ale na pewno nie będą z niej zadowolone PTE zarządzające OFE.
Okres i forma podejmowania decyzji są bardzo ważne, bo faktycznie mogą zaważyć na tym, ile osób znajdzie się w OFE, a ile trafi do ZUS. To z kolei będzie miało wpływ na docelowe transfery z ZUS do OFE. W tej chwili jest bardzo prawdopodobne, że około jednej czwartej członków OFE już na starcie może przepłynąć do ZUS. Wynika to z danych ZUS pokazujących liczbę ubezpieczonych w funduszach. Na koniec 2012 r. było ich 11 mln 755 tys. Kont w OFE na koniec tego roku było 15 mln 942 tys. Różnica to 4,2 mln osób – 26 proc.
Czyli te osoby, choć mają konta w OFE, nie opłacają bieżącej składki. Część to osoby pracujące za granicą. Inni to pracujący, ale bez odprowadzania składek emerytalnych. W tej grupie są także bezrobotni bez prawa do zasiłku lub osoby przynajmniej oficjalnie nieaktywne zawodowo. Wreszcie ta liczba zawiera też osoby zmarłe i oszczędności, o które nie upomniała się rodzina, czy obcokrajowców, którzy pracowali w Polsce i zgodnie z prawem odprowadzano za nich składkę emerytalną.